czwartek, 6 grudnia 2012

Kisi się

Nazwa: ogórki kiszone
Skąd: od teściowej
Stopień trudności: bułka z masłem
Poziom bałaganu: znikomy (potem trochę buzują i się im ulewa, trzeba podłożyć gazetę albo często podcierać)
Poziom satysfakcji rodzinnej: ekstremalny

To, że czegoś nie lubię, nie znaczy, że tego nie robię. Albo, że nie umiem. Choć przyznaję, wiele rzeczy w mojej kuchni dzieje się po raz pierwszy. Bo mimo, że za gotowaniem nie przepadam, to za eksperymentami kulinarnymi owszem. Ot, paradoks.
A już bardzo lubię wyszukiwać i testować proste przepisy.

Pewnego wakacyjnego dnia Teściowa uszczęśliwiła mnie toną ogórków gruntowych z własnego ogródka. "Masz, ukisisz sobie". Co, ja?? Ale jak? Kiedy? Gdzie? A po co mi to?! - pomyślałam. Uspokoiłam się dopiero gdy usłyszałam instrukcję. Co, ja nie dam rady? A pewnie, że dam! Ta-dam!



A więc Panowie i Panie, do ukiszenia ogóra potrzebne są:
gary:
1 większy gar do zagotowania wody
słoiki - puste, czyste i dobrane rozmiarem do ogórków - ja dostałam takie, że do litrowych słojów wchodziły mi max po 3 sztuki..
nakrętki do powyższych,  czyste takoż.

produkty:
Ogórki - od teściowej
chrzan korzeniowy - z łąki 
koper - od teściowej
gorczyca - ze sklepu
woda zimna, uprzednio przegotowana - z wodociągów miejskich

Proporcje, jak to u mnie zwykle - na oko.

wykonanie
Zaczynamy od zagotowania wody - raczej w dużym garze, chyba, że masz tylko 3 ogórki ;)
Woda się studzi a my w tym czasie myjemy ogórki i koper, obieramy chrzan i kroimy w patyczki, jeśli trafi się grubszy korzeń. Do słoików upychamy ogóry. Do każdego dajemy 2-3 patyczki chrzany, 2-3 baldaszki kopru,1-2 łyżeczki ziaren gorczycy. Zalewamy przestudzoną wodą pod sam szczyt. Zakręcamy. Odstawiamy w spokojne miejsce i podziwiamy jak to się kisi. Jak zmętnieje nie panikujemy - ma zmętnieć.
Pierwszy słój otworzyliśmy jakieś 2 tyg. później i wiecie co? Wyszły super!

Uwaga: jeśli ogórek jest nawet lekko żółtawy to się nie nadaje! rozmemła się.. :/

Dzisiejszy post sponsorował mój mąż, który bardzo pomaga przy kiszeniu ogórków i bardzo przeszkadza w pisaniu postów.

środa, 5 grudnia 2012

Kalafior i mielone

Nazwa dania: kotlety mielone z kalafiorem
Stopień trudności: łatwiejsze niż myślałam
Skąd: z głowy, od mamy
Poziom bałaganu: znośny
Poziom satysfakcji rodzinnej: ekstremalny

O jejku, jak mi się chciało kalafiora! Takiego jak u mamusi, z bułką tartą na masełku mmmm... No ale przecież mój mięsożerny chłop się samym kalafiorem na obiad nie zapcha, a kolacji zazwyczaj nie jadamy, to sobie wymyśliłam do tego kotlety mielone - trudno, poswięcę się, umiętole.
Uwaga! opis jest łopatologiczny, bo adresowany do tych, co nie umieją.  Wprawne gospodynie tego czytać nie potrzebują ;)

Potrzebne gary:
1 gar na kalafior
1 patelnia mała na cebulkę, potem na bułkę na maśle
1 patelnia duża na kotlety
1 miska na wymiętolenie mięsa
1. talerz na bułkę tartą do obtoczenia kotletów

potrzebne produkty:
kalafior
mięso mielone - 0,5 kg
cebula - 1 duża lub 2 mniejsze
jajko całe - 1 duże
bułka wczorajsza
bułka tarta
masło
smalec do smażenia
przyprawy: pieprz, sól, vegeta, czosnek granulowany

wykonanie:
Zaczęłam od kalafiora: podzieliłam na rozetki, wypłukałam, wstawiłam  do gara z zimną wodą i osoliłam na oko. Kalafior się gotuje na średnim gazie, a ja w tym czasie sprytnie szykuję mięsko. Najpierw w misce namaczam czerstwawą bułeczkę. Następnie obieram i siekam cebulę, podsmażam na małej patelni, w międzyczasie mięsko wrzucam do miski z rozmiękniętą bułeczką. Wbijam surowe jajo. Dodaję podsmażoną cebulkę i doprawiam pieprzem, czosnkiem i vegetą - wszystko robię na oko, następnym razem zmierzę. Mieszam wszystko łyżką ale na koniec i tak stwierdzam, że trzeba wymiętolić łapą, żeby się dobrze połączyło z bułką.
Na dużej patelni rozgrzewam kawałek smalcu (mięso czerwone lepiej smakuje mi smażone na tłuszczu zwierzęcym, olej dopuszczam do drobiu), w tym czasie wysypuję trochę bułki tartej na talerz. Nabieram łyżką porcję mięcha, formuję w dłoni kulkę, umieszczam w bułce i spłaszczam, obtaczam, z obu stron robię kratkę nożem, smażę do rumianośći. Nie zapomnij obrócić ;) Na jeden obiad wykorzystuję połowę masy mięsnej, resztę usmażę jutro na świeżo, bo nie lubię odgrzewanych kotletów. Zawijam miskę folią i chowam do lodówki.
Teraz na patelni po cebulce (wytartej papierowym ręcznikiem) rumienię bułkę tartą - można wykorzystać resztki z obtaczania kotletów na małym gazie, mieszając co chwila. Jak już będzie złota/brązowawa, dodaję masełko - po trochu, żeby była sypka a nie płynna, i mieszam.
Do tego czasu kalafior już powinien być ugotowany - sprawdzam twardość widelcem, łatwo wchodzi - ok, za łatwo - rozgotowałam dziada. Odcedzam na durszlaku, rozdzielam na talerze i posypuję bułeczką z patelni. Dokładam kotleciki. Mąż dokłada jeszcze kiszonego ogóra i przyprawy, bo lub ostro, słono i ziołowo.
3 - osobowa rodzina o 4 żołądkach najedzona. Bez zupy. Dziękuję z uwagę.
,


Ten post sponsorowało pudło z koralikami rozsypanymi w międzyczasie przez dziecko.

A co to, a na co?

.. czyli krótkie wyjaśnienie. Proszę przymrużyć oko.

Nie lubię gotować. Gotowanie wymaga podzielnej uwagi, dobrej organizacji i robi bałagan. Nie lubię sprzątać. No to klops, bo lubię mieć czysto i lubię domowe obiadki. W dodatku - jestem domową gospodynią . Żoną i matką. A to zobowiązuje..

Lubię przeglądać blogi o tematyce wnętrzarskiej. Podziwiam ich autorki, które rysują się jako wspaniałe gospodynie a prowadzenie domu i wychowywanie dzieci jest lekkie, łatwe i przyjemne. Do tego praca zawodowa i czas dla siebie, w którym spełniają się rękodzielniczo. To moja bajka! Tak chce!
Ale tak nie mam.  Hej! a może nie tylko ja? To wiecie co? Tu możecie się pocieszyć, że a) jest nas więcej - tych nieudacznych; b) jesteście super - te idealne :)
Ja ze swojej strony zapewniam łatwe i osobiście sprawdzone przepisy kulinarne. W myśl zasady "nie możesz pokonać wroga, to się z nim zaprzyjaźnij"zgromadziłam ich spory zapas. Ale ostrzegam, będzie też dużo narzekania i samozachwytu gdy już wreszcie zrobię co do mnie należy! Dlatego osobom pozbawionym poczucia humoru i odrobiny autoironii raczej się tu nie spodoba ;)

znalezione na pinspire.pl